05.12.2017

Referentka w Muzeum – Miejscu Pamięci Dachau

s. M. Elinor, Niemcy

Siostra M. Elinor Grimm od ośmiu lat, obok swojego zasadniczego zadania, służy jako referentka w Muzeum – Miejscu Pamięci Dachau. Co roku nawiedza to miejsce pamięci około 800 000 osób z całego świata. Dla Ruchu Szensztackiego na całym świecie to miejsce ma szczególne znaczenie. Założyciel, ojciec Józef Kentenich w latach 1942-1945 przebywał w obozie koncentracyjnym w Dachau, jako więzień nr 29 392. Mimo zagrożenia życia podejmował ryzyko różnorakiej działalności, m. in. ułożył modlitwy, głosił konferencje religijne dla współwięźniów, w dniu 16.07.1942 roku założył potajemnie dwie kolejne wspólnoty, które sprawiły, że Szensztat stał się Dziełem międzynarodowym. Poprosiłyśmy s. M. Elinor, by opowiedziała nam nieco o swoich doświadczeniach w Muzeum – Miejscu Pamięci Dachau.

Redakcja: S. M. Elinor, jak to się stało, że rozpoczęła siostra pracę referentki w Muzeum – Miejscu Pamięci Dachau?

To jest ciekawa historia: Właściwie to ojciec Kentenich sam się o to zatroszczył. Po roku 2005, gdy na nowo została ukształtowana wystawa [w byłym obozie koncentracyjnym], starałam się o to, by fotografia ojca Kentenicha, która od lat znajdowała się w pomieszczeniu przeznaczonym na wota, znalazła się także w nowym miejscu pamięci. Obraz Matki Bożej Trzykroć Przedziwnej, w formie płaskorzeźby wykonanej w brązie, już się tam znajdował. Gdy zwróciłyśmy się do kierownictwa Muzeum – Miejsca Pamięci, dowiedziałyśmy się przy okazji o możliwości odbycia szkolenia, przygotowującego do pracy referentki. W dniu 15 września 2008 roku otworzyły się dla mnie drzwi w tym kierunku. W fakcie, że stało się to dokładnie w dniu, w którym wspominamy odejście naszego Ojca Założyciela do wieczności, dostrzegam szczególny dar. Na swoją działalność referentki w Muzeum – Miejscu Pamięci Dachau patrzę jako na służbę jemu i jego posłannictwu. Ponieważ od roku 2014 tylko referenci posiadający licencję mogą oprowadzać grupy po Muzeum – Miejscu Pamięci, dlatego cieszę się, że obecnie także jedna z pań – ze wspólnoty Pań Szensztatu – uczestniczy w kursie dla referentów.

Redakcja: Jakie grupy oprowadza siostra po tym Miejscu Pamięci?

Większość to młodzież oraz grupy szkolne. Bardzo ciekawa jest za każdym razem ich reakcja na ‘siostrę’. Mogę powiedzieć, że mam w tej dziedzinie pozytywne doświadczenia, także w zakresie współpracy z innymi referentami oraz personelem Muzeum – Miejsca Pamięci.

Szczególnym przeżyciem i wyzwaniem jest możliwość oprowadzana grup szensztackich i podążania razem z nimi po śladach naszego Założyciela. Rok Jubileuszowy 2014 był szczególną okazją, ponieważ wiele międzynarodowych grup szensztackich przybyło do Dachau przy okazji udziału w uroczystościach jubileuszowych w Szensztacie. Największe wrażenie wywarły na mnie wtedy grupy Szensztackiej Młodzieży Męskiej z Ameryki Południowej.

W tym roku dwa razy miałam okazję oprowadzania niemieckich grup młodzieży szensztackiej. W październiku 30 młodych kobiet z diecezji Münster podążało śladami ojca Kentenicha w Dachau. Przed południem miał miejsce tak silny huragan, że na otwartej przestrzeni nie można był zrozumieć prawie żadnego słowa. Dla młodych kobiet ten dzień był jednak spotkaniem z naszym Założycielem.

Uważnymi słuchaczami było ponad 40 mężczyzn z parafii Marienfried/Pfaffenhofen, którzy w dniu 31 października przybyli do Muzeum – Miejsca Pamięci razem ze swoim ks. proboszczem, ks. wikarym oraz diakonem.

Kilka dni wcześniej powadziłam po raz pierwszy jednodniowe seminarium na temat ‘Kultura pamięci – co to ma ze mną wspólnego?’ Byłam wdzięczna, że uczniowie [jako uczestnicy] bardzo się włączali, a nauczyciel bardzo mnie wspierał w tym obszernym temacie.

Redakcja: Z czym wyjeżdżają osoby odwiedzające Muzeum – Miejsce Pamięci Dachau? Czy opuszczają obóz inni niż przyjechali?

Trudno powiedzieć i z pewnością jest to też zróżnicowana sprawa. Spotkałam ludzi, którzy są refleksyjni, albo którzy w czasie zwiedzania byłego obozu byli zamyśleni. Niektórzy odwiedzający sprawiają wrażenie jedynie turystów. Dla uczniów jest to zazwyczaj raczej obowiązkowa wizyta, w ramach lekcji. U wielu wyczuwam jednak także autentyczne zainteresowanie. Czasami padają pytania, np. „Jak mogło dojść do czegoś takiego?”

Otwarci są pielgrzymi z Ruchu Szensztackiego, przede wszystkim z zagranicy, np. młode kobiety, które z innych krajów przybywają na jakiś czas do Szensztatu. One bardzo chłoną sprawy z życia ojca Kentenicha, a nawiedzenie Muzeum – Miejsca Pamięci jest dla nich spotkaniem z osobą naszego Założyciela. Niektórzy odnawiają bądź pogłębiają tutaj swoje poświęcenie się Matce Bożej.

Redakcja: Co najbardziej wywiera na siostrze wrażenie, gdy myśli siostra o okresie uwięzienia ojca Kentenicha w obozie koncentracyjnym Dachau?

Ze mną jest podobnie, jak ze współwięźniem ojca Kentenicha – szensztatowcem, ks. wikarym Heinzem Dresbachem. On był zawsze pod wrażeniem wielkiego spokoju i zawierzenia ojca Kentenicha – w tej ekstremalnej sytuacji. Podziwiał jego zdolność wsłuchiwania się i zdumiewał się wieloma ludzkimi kontaktami ze współwięźniami, nie tylko z osobami duchownymi. Dzięki spotkaniom z ojcem Kentenichem – ks. wikary Dresbach był jednym z trzech potajemnych sekretarzy naszego Założyciela – „piekło Dachau” stało się dla niego „niebem”. On sam oprowadzał później po Dachau. Na ten temat została obecnie wydana płyta pt. ‘Pod opieką Maryi w obozie koncentracyjnym Dachau’. Imponujące są dla mnie także teksty, ułożone przez ojca Kentenicha w tej atmosferze. Jako przykład przytoczę tutaj choćby „Pieśń o ojczyźnie” z „Himmelwärts“ – modlitewnika ułożonego przez ojca Kentenicha w okresie uwięzienia w Dachau, w całkowitym kontraście do tego, co codziennie przeżywał on w obozie. Ojciec Kentenich napisał też wersety, w których dziękuje za paczki żywnościowe itp. Wielkie wrażenie wywiera na mnie także fakt, że w tej sytuacji ojciec Kentenich założył dwie kolejne wspólnoty Szensztackie.

Redakcja: Co w związku z siostry zadaniem było ważnym wydarzeniem w roku 2017?

Z pewnością ważnym wydarzeniem był dzień 16 lipca, uroczystość związana z 75-leciem dwóch wspólnot, które powstały w Dachau – Instytutu Rodzin Szensztackich oraz Instytutu Braci Maryi. Współpracowałam z zespołem przygotowującym uroczystość i ze względu na moje zadanie uczestniczyłam w jej organizacji. Współpraca z kompetentnymi osobami ze strony Muzeum naznaczona była życzliwością. Szczególnie ucieszył mnie fakt, że dyrektor Muzeum wziął udział w uroczystości i wygłosił okolicznościowe przemówienie.

Szczególnym dniem pamiętnym był też 11 marca – tego dnia przed 75 laty ojciec Kentenich przybył w transporcie do obozu koncentracyjnego Dachau. Szensztacki Związek Kobiet zaangażował się w ukształtowanie tego dnia – w ukształtowanie liturgii Mszy świętej oraz w wydanie pięknego zeszytu, służącego jako przygotowanie do tego dnia. W dniu 3 września wspominaliśmy 75-lecie śmierci ojca Alberta Eise. Ojciec Eise należał do pokolenia założycielskiego Szensztatu i zmarł na dyzenterię (czerwonkę) w 1942 roku. W obydwa te dni przed południem miało miejsce spotkanie tematyczne, natomiast po południu było kilka możliwości do wyboru. Szensztacki Związek Matek odpowiedzialny był za adorację Najświętszego Sakramentu, w nawiązaniu do osoby ojca Eise. Mszę św. sprawował ojciec Hinsen SAC. W październiku przybył do Dachau autokar z pielgrzymami z Öffingen, rodzinnej parafii ojca Eise. W pielgrzymce uczestniczył także ks. proboszcz oraz kilku uczniów.

Szczególne spotkania miały miejsce w dniu 7 października – z grupą kursową Szensztackiego Związku Rodzin. Niektórzy byli tutaj po raz pierwszy. Przywieźli ze sobą kamienie, „napełnione” doświadczeniem cierpienia.

Przeżyciem, z którego się także bardzo ucieszyłam była możliwość oprowadzenia i opowiedzenia (w języku niemieckim) o tym miejscu grupie kobiet z Filipin. Grupa przybyła z siostrą M. Lourdes, która w Centrali Pielgrzymkowej w Szensztacie odpowiedzialna jest za pielgrzymów angielskojęzycznych. Jednej z uczestniczek, pochodzącej z Australii, prawie w ogóle nie znającej niemieckiego, s. M. Lourdes wszystko na bieżąco tłumaczyła. Ta pani jest w Australii bardzo związana z sanktuarium. Gdy wysiadłam na parkingu, przybyła akurat mała grupa indyjskich sióstr. Spontanicznie je zagadnęłam i zaprosiłam do wspólnego zwiedzania. Trzy spośród tych sióstr znają bardzo dobrze j. niemiecki, ponieważ od lat pracują w jednym ze szpitali. Jednak ich przełożona prowincjalna, której chciały pokazać Dachau, znała tylko angielski. Dlatego bardzo się ucieszyły z faktu, że s. M. Lourdes tłumaczyła na angielski. Te małe zrządzenia pokazują, że Bóg kieruje i towarzyszy mi w mojej pracy.

Dziękujemy za rozmowę i życzymy Bożego błogosławieństwa i wszelkiego dobra na dalszą pracę.